Welcome to our website !

Sztuka życia to cieszyć się małym szczęściem.

Lifestyle'owy blog, o bieganiu, psach, gotowaniu i radości jaką daje mi aktywność fizyczna.

Runmageddon: pompki, plank i strach, czyli jak spełnić marzenie

By 11/07/2014



I po raz kolejny decyzja o survivalowym biegu zapadła w przeciągu kilku minut. Może mam to gdzieś w podświadomości? Decyzja o Półmaratonie Warszawskim wciąż nieśmiało kiełkuje, niby się zapisałam ale ze strachem uciekam, żeby nie zapłacić i nie biec. Ale bieg z przeszkodami? Błoto, woda, ścianki? NIE MA SPRAWY! Euforia jak przy decyzji o Hunt Run. Zapadła i nie ma przebacz, jedna wielka radość, podskoki radości wykonane, banan na twarzy. Tysiąc planów i wizualizacji. I myśl, że będzie najlepiej, będzie przygoda, będzie super!

21km, 50 przeszkód na drodze i limit 5godzin na ukończenie.

Rozpisany plan jak ćwiczyć, co ćwiczyć żeby wzmocnić przede wszystkim ręce!
  • pompki męskie
  • plank
  • ćwiczenia z hantlami
  • podciągnięcia na drążkach



 Wiem jak jest na takim biegu. Wiem jak ciężko jest na trasie. Walka z samym sobą, z własnym strachem. Ale jak przetrwać? Często ludzie nie maja pojęcia na co piszą się przystępując do takiego biegu. Szczególnie po raz pierwszy. Ja też nie wiedziałam. Miało być fajnie, a Hunt Run skopał mi tyłek zaledwie 10km. Teraz czeka mnie 21km! To PÓŁMARATON. Mój pierwszy. Mój debiut planowany na wiosnę. Czemu ja się na to zgodziłam?!


To jest niesamowite wyzwanie. Wyzwanie dla samego siebie. Pokonanie własnych słabości, własnych lęków. Udowadniasz samemu sobie, że DASZ RADĘ! A nawet jeśli nie dotrę do mety, nie zmieszczę się w limicie to z ręką na sercu powiem, że próbowałam. Nie poddałam się i próbowałam.

Możliwość wystartowania w Runmageddonie wydarzyła się w najlepszym momencie. Miałam doła. Może jesienna depresja - nie wiem. Miałam doła, nic nie wychodziło, biegałam za wolno, za mało, ćwiczyłam za rzadko, byle jak. Czułam się niedowartościowana, bez celu. Bez celu, do którego mogłabym dążyć. Do celu, dzięki któremu poczułabym się zmotywowana do działania. Decyzja o starcie zmieniła wszystko. Radość z treningów wróciła. Radość z  biegania, z bólu w ramionach przy wykonywaniu pompek wróciły! Nie klęłam już pod nosem, że muszę wyjść pobiegać. Leciałam z wielkim uśmiechem, że idę pobiegać!

Jednak dzisiaj naszły mnie wątpliwości. Mam lęk wysokości. Patrząc na przeszkody, szczególnie ścianki, żołądek mi się kurczy. Czy dam radę? Czy nie spadnę? W mojej wizji, łamię sobie nogę schodząc z "domku". Jest stromo. Czy dam radę?




Mimo lęku, wizja startu wywołuje uśmiech na twarzy. Biegi survivalowe i ekstremalne mają szczególne miejsce w moich sercu. To one pozwoliły uwierzyć mi w siebie. Dam z siebie wszystko. Jeśli nie wyjdzie, bez wyrzutów sumienia powiem, że robiłam wszystko co mogłam. Ale kto jak nie ja? :)

Zobacz r�wnie�

8 komentarze

  1. Zuza, dasz radę!! Kto jak nie Ty?! :) Jesteś już starym wyjadaczem, bo to nie pierwszy Twój Runmageddon :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No musimy dać radę ! :) A Ty masz solidną zaprawę już.

    OdpowiedzUsuń
  3. Często decyzja udziału w takim biegu zmienia patrzenie na wszystko, wiem po sobie gdy z miesiąca na miesiąc podejmuję kolejne cele :D

    Będę mocno trzymała kciuki! Dasz radę!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Szykuje się super zabawa i mnóstwo ciężkiej pracy! Też chciałabym wziąć kiedyś udział w takim biegu, ale chyba trochę "miętka" jestem :D Muszę się przyznać, że do tej pory kiepsko radzę sobie z męskimi pompkami.

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratuluję odwagi, ja bym się chyba nie odważyła, ale bez wątpienia jest to świetna przygoda i jak się ją przeżyje to przeżyje się już wszystko :).

    OdpowiedzUsuń
  6. Powodzenia Zuza! Trzymam kciuki za powodzenie misji Runmageddon :)

    OdpowiedzUsuń
  7. życzę powodzenia i wytrwałości :) Podziwiam :)

    http://dlaniejdlaniego007.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń