Welcome to our website !

Sztuka życia to cieszyć się małym szczęściem.

Lifestyle'owy blog, o bieganiu, psach, gotowaniu i radości jaką daje mi aktywność fizyczna.

Jak przetrwać kontuzję

By 3/19/2015

Każdy z Was kto śledzi mojego fanpage na Facebooku (tutaj) zapewne widział że nie mogłam biegać przez około dwa miesiące. Jak się okazało jednak płaskostopie ma sporo do biegania, do tego nieodpowiednie buty i się po prostu przeciążyłam. Zwykłe chodzenie sprawiało mi niesamowity ból przez około 3 tyg, o bieganiu nawet wtedy nie myślałam. Potem boleć przestało, ale nawet 200m podbiegania do autobusu skutkowało że noga na nowo zaczynała boleć i tak w kółko. W końcu lekarz powiedział, że biegać nie wolno, no chyba że chcę pogorszyć swój stan i mam czekać na rehabilitację. I tak czekam na tą rehabilitację, którą rozpocznę dopiero od 21 kwietnia - ale nie o tym.

Nie wiem czy wiecie, ale jestem osobą, która jest z natury dosyć nerwowa. Byle błahostka potrafi doprowadzić mnie do szału, nerwów i potem pół dnia zmarnowane na zamartwianie się, denerwowanie, wkurzanie. Każdy egzamin w szkole, każda ważna rzecz wywoływała u mnie stres który sprawiał że byłam poddenerwowana, drażliwa i ogólnie uprzykrzałam swoją osobą otoczenie w tym czasie. Udało mi się moją wspaniałą wadę przyhamować kiedy biegałam. Stres/zdenerwowanie/smutki - Zuzia wychodziła pobiegać i wracała spokojna, z trzeźwym podejściem do spraw i nagle problemy znikały.
Ale tutaj przestaje być tak pięknie, bo co zrobić jak nie mogę biegać? Jak się wyciszyć? Jak wybiegać złość, skoro nie mogę biegać?

No i tutaj muszę przeprosić wszystkich, którzy mieli to nieszczęście spędzać ze mną czas w ciągu tych dwóch miesięcy. Byłam nie do zniesienia, chodziłam zła, smutna, byłam opryskliwa i wszyscy mnie denerwowali - wróciła typowa Zuzia. Ale wszyscy przeżyli na szczęście, czy można być otoczonym lepszymi ludźmi? :)



Ale jak przetrwać czas kontuzji? Co zrobić jak wszyscy biegacze wywołują po dłuższym czasie niepohamowaną złość, nienawiść i masz ochotę podstawić biegaczowi nogę żeby się wywalił?
Co zrobić jak wchodzisz na facebooka, a że jesteś otoczony ludźmi aktywnymi, biegającymi to codziennie jest jeden wielki spam tego rzygania tęczą i endorfinami?

Nie odcinajcie się od świata. To najgorsze co można zrobić - ja tak zrobiłam, przestałam rozmawiać z ludźmi którzy biegali, bo za każdym razem gdy czytałam "ojejkuojejkubiegałamalebyłosuper" miałam ochotę napisać kilka niecenzuralnych słów w ich kierunku. Oprócz tego, że nie będziecie widzieć tej ich radości to nagle wszystko wkoło będzie jeszcze bardziej smutne i mniej radosne, niż już jest przez fakt, że nie biegamy. Stracicie chęć i wolę do walki, jakąkolwiek motywację i osiądziecie z pudełkiem lodów czekoladowych pod pandocykiem i będziecie oglądać filmy. Trzeba zacisnąć zęby, unikać nadmiernych rozmów o bolącej nas rzeczy (czyt. bieganie - nie mogę biegać), żyć dalej tak samo. Można trochę wyluzować i zdystansować się do tego, ja np nie udzielałam się na innych fanpage'ach ale nie wolno się odcinać całkowicie!

Inna aktywność. I tu łatwo powiedzieć. Inna aktywność. Robiłam sobie ćwiczenia na ręce, na brzuch na tyłek, wszystko co nie obciążało mi nóg. Ale był niedosyt. Potrafiłam zirytować się bardziej po takich ćwiczeniach i szlag wszystko trafiał bo czułam się uwięziona w domu, w ciasnym pokoju na macie do ćwiczeń, wymachując rękami. Ale znalazłam wybawienie. Basen. To było to czego potrzebowałam - po całym dniu wskakiwałam do wody i robiłam tyle basenów bez zatrzymywania się aż poczułam się zrelaksowana, złość minęła, stres również, a ja byłam spokojna. Szkoda, że tak późno zaczęłam na niego chodzić, bo było to moje wybawienie.

Niech życie towarzyskie odżyje! U mnie nie odżyło, bo zawsze jest żywe (haha!), ale jest mnóstwo osób które na rzecz treningów rezygnują z wyjścia z tymi znajomymi co to mniejszymi demonami aktywności są, do knajpy/kina/klubu/cokolwiek.

Nadrób wszystkie zaległości. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, że w ciągu tych 2 miesięcy prawdopodobnie zrobiłam więcej ćwiczeń/więcej się uczyłam do matury niż w ciągu całego mojego życia! Przeczytajcie książkę, którą od dawna chcieliście przeczytać, ale jakoś tak czasu brakło. Niech ten godzinny trening zastąpi godzina czytania książki. Albo obejrzyjcie zaległe odcinki ulubionego serialu! Pouczcie się! Wyjdźcie z psem na dłużej na spacer. A może otworzyło się w Waszym mieście ciekawe miejsce, w którym jeszcze nie mieliście okazji być? Pędźcie tam! :)

Nauczcie się czegoś nowego. Ja bym tak zrobiła, gdyby nie matura. Zawsze chciałam się nauczyć szyć na maszynie i zrobić sobie poszewkę na poduszkę z pandą. Dobra opcja!









Zobacz r�wnie�

3 komentarze

  1. Aż zaczęłam się cieszyć, że nie jestem biegaczem, tyle nerwów zaoszczędzonych ;)
    A tak serio serio, to doskonale wiem i rozumiem jakie rozgoryczenie i irytację wywołuje fakt, że jakiś czynnik zewnętrzny ogranicza nam naszą pasję, lub zupełnie ją uniemożliwia.

    Ps. Też zawsze chciałam nauczyć się szyć na maszynie. Na razie bez rezultatu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widze że blog ciekawy ale chyba na nim nie zarabiasz. A możesz zarobić całkiem nieźle promując produkty związane ze zdrowiem , szkoda żeby ruch na twojej stronie się marnował, jak możesz dorobić sobie niezłą pensję, wpisz sobie w google - spieniężanie stron o zdrowiu i urodzie

    OdpowiedzUsuń
  3. świetna figura :)
    mogłabyś kliknąć u mnie w nowym poście?
    http://czillen.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń