Welcome to our website !

Sztuka życia to cieszyć się małym szczęściem.

Lifestyle'owy blog, o bieganiu, psach, gotowaniu i radości jaką daje mi aktywność fizyczna.

RUNMAGEDDON REKRUT Sopot

By 4/17/2015

Od Św. Mikołaja dostałam pakiet na Runmageddon Rekrut w dowolnej lokalizacji. Zdecydowałam się na ten, który w kwietniu odbywał się w Sopocie. Rekrut - czyli 6km z ponad 35 przeszkodami. Szczerze powiem, że po Hardcorze, myślałam że nie dam się zagiąć i te 6km to będzie spacerek. Zdziwiłam się potem, że aż tak bardzo się myliłam. :P


W sobotę rano dostałam SMSa od przyjaciela, że ludzie nieco ociągali się z odbiorem pakietów i lepiej przyjść wcześniej żebym przypadkiem nie spóźniła się na swoją falę. Zastosowałam się i przybyłam półtorej godziny przed startem mojej fali. Kwaterę na szczęście miałam około 10min pieszo od Hipodromu,
Pakiet odebrałam w przeciągu kilku minut - wszystko odbywało się mega sprawnie, zero kolejek, wszystko na bieżąco. Organizacja biegu znów na najwyższym poziomie. :) Miło uczestniczyć w biegach, gdzie wiadomo że to uczestnicy są najważniejsi i to o nich się tu dba. Szybkie przebranie się, odstawienie rzeczy do depozytu, zakup legginsów - o zgrozo, znów mnie szał zakupów ogarnął - spotkanie się z Agatą Fitpozytywną, z której drużyną miałam biec, fota i poszliśmy na start.

Dzięki temu, że do startu miałam jeszcze około godziny, udałam się do biura prasowego gdzie siedział Grzesiek z O co mi biega oraz Marcin Dulnik Biega. Z chłopakami udało mi się całkowicie wyluzować i stres przedstartowy minął.
Wrócił na kilka minut przed startem. Ale to bardziej stres przemieszany adrenaliną, podekscytowaniem oraz radością. Uwielbiam ten stan! To jeden z tych momentów, które uwielbiam w tych biegach, czekałam na to bardzo! I oczywiście nie zawiodłam się! Wszyscy skakali, krzyczeli, no po prostu energia, moc i siła!






Trasa była świetna. Na początek czekały na nas końskie przeszkody, oponki, jeszcze więcej końskich przeszkód, trochę tunelów, trochę przechodzenia pod barierkami, ale najgorsza przeszkoda wg mnie to były końskie boksy. Było ich do przejścia może 5-6, nie wiem dokładnie. Ale ile ja tam stresu miałam przechodząc górą po tych metalowych prętach. Szłam, a w myślach widziałam jak lecę na ten beton i łamię się cała - lęk wysokości to jednak strasznie upierdliwa sprawa na tego typu biegach, kiedy ja się go pozbędę?
Organizatorzy przygotowali dla nas również zasieki w błotku! Aż 3 razy pod nimi musieliśmy się czołgać! Czad! Przy zasiekach tworzyły się kolejki, więc można było poleżeć, odpocząć... :P Wisiały jednak strasznie nisko i nie sposób było się choć raz o nie nie zaczepić. Co pulchniejsze osoby miały problem, bo przejście zajmowało im więcej czasu, żeby co kilka cm wyplątywać się z drutu... Kilka osób zyskało wspaniałą pamiątkę w postaci rysy na twarzy. Ale i tak uważam to za najlepszą przeszkodę! Wiem ja kto zabrzmi ale... Uwielbiam tarzać się w błocie! Naprawdę! To coś wspaniałego. Prawie jak spa, tylko potem kolana całe porysowane.










Standardowo czekały nas również ściany, spacer z pieskiem, podnoszenie betonowego klocka do góry - ja nie mam siły w rękach, to jakiś koszmar, ale muszę wspomagać się siłą mężczyzn wtedy, inaczej nie dałabym rady, nie jestem w stanie podnieść takiego klocka na wyżej niż 2cm do góry!




Było również kilka nowych przeszkód np. trumna. Zadowolona weszłam pod czarną plandekę do tunelu wypełnionego wodą, zaczęłam iść i nagle w połowie drogi wpadłam w panikę, że nie mam powietrza i nie mam czym oddychać. Czy to klaustrofobia? Bo nigdy nie miałam takich objawów! Pierwszy raz w życiu wpadłam w panikę tak dużą, że pragnęłam z całej siły wydostać się na powierzchnię!
Indiana Jones był super! Tylko nie umiem przelatywać na linie nad dołem - to się jeszcze dopracuje, żeby nie zderzać się ze ścianą! :D A muzyka z Indiana Jones'a motywowała! A przynajmniej wywoływała szeroki uśmiech - brawo za pomysł!
Do przeniesienia był też worek z piaskiem- dwie pętelki, jedna mała, a druga co najmniej dwa razy większa. Przed pętelkami stała Pani z karteczkami. Na karteczkach był liczby, jeśli dobrze się dodało robiło się mniejszą pętelkę. Jeśli źle - większą. Teraz nienawidzę matematyki dwa razy bardziej... 





Przeszkoda lodowa nie robiła na mnie wrażenia, dopóki nie weszłam do kontenera z lodem. W moich myślach było to przyjemne ochłodzenie się po biegu. W rzeczywistości wyglądało to nieco inaczej. Szok termiczny - wynurzyłam się i zupełnie nie mogłam złapać oddechu. To było straszne! Miałam wrażenie, że ktoś zmiażdżył mi płuca! Ale czad! Nie mogę się doczekać, aż w kolejnych biegach będę mogła znów w lodowej przeszkodzie się zanurzyć.















Ostatnia, żywa przeszkoda czyli Wikingowie z Gdańska byli super! Co prawda nie przenieśli mnie przez metę, ale byli tacy delikatni w porównaniu z żywą przeszkodą na Hardcorze. Tutaj zostałam ze 3 razy położona na ziemię, a nie walnięta jak worek zapominając jak się nazywam. Byliście super!



Ostateczny czas? 1:35:00 Czas bez szału. Ale biorąc pod uwagę, że znowu przed biegiem byłam chora, przez co osłabiona a na trasie zdarzyło mi się kilka razy dusić przy ataku kaszlu to nie jest źle. Była zabawa. A przecież o to mi w tym wszystkim chodzi.






Zobacz r�wnie�

6 komentarze

  1. Czyli tak....Indiana Jones i matematyka do poprawy :) Zwłaszcza, że matura tuż tuż :) Ale zdjęcia jednak masz świetne!
    P.s: zawsze miło Was widzieć w Biurze Prasowym :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko gdzie ja mam tego Indiana Jonesa ćwiczyć... :D
      No, gdyby nie Damian to zdjęć bym miała z 5, także dzięki niemu są foty! :)

      Usuń
  2. Świetna relacja. Jej, tak oglądam te wszystkie zdjęcia i filmiki i nie mogę doczekać się moich startów :). Jesteś wielka! :D
    Takie rękawiczki jak miałaś dają radę czy lepiej mieć całe palce zakryte?
    A na te buty już zbieram, strasznie mi się podobają <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi w tych rękawiczkach było wygodnie więc mogę polecić takie odkryte. :)
      Widzimy się w Bydgoszczy! <3

      Usuń
  3. Nakręcaj jeszcze bardziej :D niewiele brakuje btm się zdecydowala :P no jeszcze te opłaty odstraszają.

    Gratulacje Zuza! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to dawaj biegnij! Będę 13 czerwca biec w Krakowie 5km razem z Dominiką. :) Pakiety no są droższe niestety, ale to logiczne bo organizacja czegoś takiego wymaga większego nakładu pieniędzy. :P

      Usuń