Weekend w Sopocie i Gdańsku
Udało mi się wyrwać na weekend z Warszawy nad morze wraz z moim chłopakiem, przy okazji Runmageddonu, który odbywał się w sobotę 11 kwietnia. W piątek o 17:30 stawiliśmy się na centralnym skąd Pendolino (!) odjechaliśmy w stronę morza. :P
O 20:30 byliśmy już w Sopocie. 15min na piechotę i dotarliśmy do kwater, które znajdowały się około 5min od plaży! Najlepiej! Jednakże morze zobaczyłam dopiero w sobotę po 18 - rano był bieg, popołudniu mecz w Gdańsku, Legia Warszawa - Lechia Gdańsk. Ogólnie nie jestem fanką piłki nożnej, wyrobiłam w sobie zwyczaj, że kiedy mój chłopak włącza mecz - ja zasypiam. :D
Potem ledwo żywa doczołgałam się do SKMki, która zawiozła nas do Sopotu. Wizyta w peruwiańskiej restauracji - miałam udokumentować! - ale byłam taka głodna, że zapomniałam. Potem spacer Sopotem, Monciakiem, przejście przez molo i spacer plażą do kwater.
Sobota była tak pełna wrażeń, że gdy wróciliśmy na kwatery po 21 od razu padłam spać. Wstałam dopiero następnego dnia rano, ale niestety trzeba było się zwijać. Ostatnia wizyta na plaży w Sopocie, gdzie odbywał się Charytatywny Bieg dla Brunona - wszędzie spotykam biegaczy ;)
Potem szybko do SKMki, która zawiozła nas do Gdańska i tam spędziliśmy większość dnia. Strasznie mało mają depozytów na dworcu! Cudem udało się schować nasze bagaże do jednego z nich. Pan, który swoją drogą też biegł Runmageddon bo paradował dumnie w bandamie akurat zwolnił jeden z nich. Nie wyobrażam sobie chodzenia cały dzień z bagażami. Mogliby więcej depozytów zrobić!
Pociąg z powrotem był o 17:30. Nie znoszę wracać z tak krótkich wyjazdów! W sezonie, wakacje - wracam nad morze!
2 komentarze
Ale miałaś super weekend ;-) pewnie zleciał jak pstryknięcie palcami ;-) i gratuluję Runmaggedonu ;-)
OdpowiedzUsuńświetnie spędzony czas! dla mnie tam morze to żadna atrakcja, bo jestem prawie co tydzień z psem :P Ale molo w Sopocie uwielbiam! Gratuluję jeszcze raz tego Runmaggedonu, musiało być extra :)
OdpowiedzUsuń